Już dawno po oficjalnym Zakończeniu Sezonu, jednak 5. rok z rzędu grupa członków Ornaku i jego sympatyków zdecydowała się wyjechać w góry na tzw. "Obóz Mikołajkowy".
W wyjeździe uczestniczyły 22 osoby, jednak z Klubu tylko 9. Już tydzień przed planowanym wyjazdem, doszły nas słuchy o rzekomym śniegu w południowej części kraju.
Prognozy na nasz wydłużony weekend też nie były obiecujące – zachmurzenie, zimno i spore opady śniegu. Rzeczywiście dzień wyjazdu przywitał nas niezbyt korzystną aurą.
Można by uznać, że z każdym kilometrem na południe, jechało się tylko gorzej.
W takich też warunkach zatrzymaliśmy się w słynnym Lubomierzu, gdzie zwiedziliśmy "Muzeum Kargula i Pawlaka".
Następnie przejechaliśmy do nieodległej Suchej, gdzie w szybki i prosty sposób pani przewodnik oprowadziła nas po Zamku Czocha.
Dalej jeszcze obiad w Gryfowie i już absolutnie zaśnieżonymi drogami dojechaliśmy do naszego noclegu – pensjonatu "Wysoka" w Czerniawie-Zdroju.
Pogoda wydawała się ustabilizowana, jednak organizatorzy cały czas przekonywali, że w piątek i sobotę na pewno będzie lepiej… grupa nie do końca w to wierzyła.
Rankiem, zgodnie z obietnicami, obudziło nas mocne słońce na błękitnym niebie. Widok z okna cudowny. Szybkie śniadanie i ruszyliśmy zielonym szlakiem na najwyższy okoliczny szczyt – Stóg Izerski (1105 m n.p.m.).
Wędrowało się całkiem wygodnie, szeroką drogą, jedyny minus, że po kolana w śniegu. Jednak dzięki Pawłowi, który dzielnie torował z przodu aż do samego schroniska, droga nie przysporzyła nam większych trudności. W schronisku zrobiliśmy zasłużony popas z grzańcem i innymi kulinarnymi atrakcjami. Pierwotnie mieliśmy schodzić do Świeradowa, jednak zrodził się pomysł przejścia przez Smrek do Czerniawy.
Szliśmy główną granią Gór Izerskich. Ta lokalizacja powodowała znaczne utrudnienia w wędrówce. Odcinkami (wcale nie krótkimi) śniegu było zdecydowanie ponad pas.
Niektórzy próbowali nawet płynąć w tym śniegu. Tutaj już inni koledzy pomagali Pawłowi i torowaliśmy na zmianę. W połowie drogi na Smrek (przeł. Łącznik) zdecydowaliśmy się skapitulować i zejść drogą do Czerniawy. Wcale tego nie żałowaliśmy, wszak tam również było niemało śniegu.
Pogoda przez cały dzień była bajeczna, błękitne niebo i srebrzysty puch idealnie z sobą kontrastowały.
W sobotę grupa się podzieliła na część samochodową i chodzącą.
Samochodowi pojechali zobaczyć (niestety nie udało się zwiedzić, w związku z własnościami prywatnymi) zamki Pogórza Izerskiego (Rajsko, Świecie i Gryf).
Reszta zdecydowała się dalej korzystać z cudownej pogody i poszła do Świeradowa. Samo uzdrowisko w aurze zimowej spodobało nam się zdecydowanie bardziej aniżeli latem.
Ze Świeradowa poszliśmy okrężną drogą na Sępią Górę (828 m n.p.m.). Wędrówka lasem, przy cudownie ośnieżonych drzewach, sprawiła, że absolutnie nie żałowaliśmy wybrania opcji chodzącej. Na szczycie zrobiliśmy krótką przerwę żywieniowo-widokową (pierwszorzędny widok na Stóg Izerski).
Dalej w raczej szybkim tempie zeszliśmy niebieskim szlakiem do Świeradowa. Tam spacer po hali zdrojowej, odpoczynek i powrót do Czerniawy.
W dniu powrotu nie planowaliśmy już wędrówek górskich. Trudne warunki drogowe panujące w Polsce zmuszały raczej do myślenia i jeździe do domu, aniżeli do chodzenia.
Jednak na początku trasy jechaliśmy jeszcze wspólnie, aby zobaczyć zamek Grodziec. Zwiedziliśmy go bez przewodnika, jednak przypadły nam do gustu liczne zakamarki, cudowny widok na Sudety Zachodnie ze Śnieżką na czele oraz spontanicznie stoczona bitwa na śnieżki.
W ten sposób zakończyliśmy definitywnie wędrowanie w roku 2012.
Pozostało nam myśleć o kolejnym roku, o dalszych planach, w które zdecydowanie wierzymy, że już niedługo się wykrystalizują.
opis, kierownik obozu: Mikołaj Majewski
zdjęcia: od kierownika obozu