W dniach 10-13 marca 2011 roku odbył się obóz wędrowny w Górach Świętokrzyskich. W wyjeździe uczestniczyło 9 osób, członków KG Ornak i jego sympatyków.
Pierwszego dnia pojechaliśmy eleganckimi, nieprzypominającymi PKP, pociągami do Kielc (z przesiadką w Warszawie). W stolicy Świętokrzyskiego zwiedziliśmy Pałac Biskupów Krakowskich
oraz przespacerowaliśmy się głównym deptakiem – ul. Sienkiewicza. Po tym krótkim spacerze przejechaliśmy do miejsca naszego zakwaterowania – do Chęcin. Przed zawitaniem do schroniska, udaliśmy się na Górę Zamkową, aby z bliska podziwiać dominujący nad okolicą Zamek Królewski. Po krótkim odpoczynku, zeszliśmy do Chęcin i skierowaliśmy się do PTSM-u, w którym spaliśmy tej nocy. Wieczorem niepokoiły nas nisko wiszące, ciemne chmury, nienapawające optymizmem na dzień następny. Jednak humor oraz siły nas nie opuszczały i rozegraliśmy turniej tenisa stołowego, który, po bardzo wyrównanych meczach, wygrali Dorota i Przemek.
Drugiego dnia pogoda trochę się poprawiła, niebo nadal zachmurzone, jednak pułap chmur wysoki, a i nawet słońce czasem się przebijało. Dzień zaczęliśmy podejściem na Zelejową (372m n.p.m.), wysokość niezbyt imponujące, jednak warto się tam udać. Na szczycie mogliśmy podziwiać stary kamieniołom „Zygmuntówka” (stąd pochodziła poprzednia kolumna Zygmunta w Warszawie). Dalej ścieżka wiodła jedyną w Górach Świętokrzyskich granią górską. Niby wysokość nieduża, jednak wąska ścieżka i niemałe urwiska po obu stronach zmuszały niektórych do ostrożnego stąpania po ziemi. Po zejściu z Zelejowej, przez Czerwoną Górę doszliśmy do Jaskini Raj, którą zwiedziliśmy. Stąd przez Patrola (388m n.p.m.) zeszliśmy do Słowika, skąd różnymi środkami komunikacji przejechaliśmy do Świętej Katarzyny, gdzie w gospodarstwie agroturystycznym spędziliśmy kolejną noc.
Trzeciego dnia, z samego rana przywitało nas słońce. Ambitne plany i piękna pogoda zachęciły nas do wczesnego wyjścia na szlak. Na samym początku, czekało nas najdłuższe podejście na tym wyjeździe – na Łysicę (612m n.p.m.). Trzeba przyznać, że idąc z plecakami łatwo można dostać lekkiej zadyszki. Mimo to szczyt „zdobyliśmy” w raczej szybkim tempie. Gdzieniegdzie pośród lasu wyłaniały się piękne, obszerne widoki. Teraz czekała nas wędrówka przez całe pasmo Łysogór. Odcinek do kapliczki Św. Mikołaja i do Kakonina minął stosunkowo szybko. Jednak kolejne kilometry dłużyły się niemiłosiernie, a czasy na tabliczkach były bezlitosne. Na szczęście czasy te nie okazały się do końca adekwatne i przed planowanym czasem doszliśmy na Łysiec (594m n.p.m.). Uradowani tym faktem, wszyscy znaleźli siły, aby pójść jeszcze na taras widokowy i podziwiać najsłynniejsze w Polsce gołoborza. Oczywiście zwiedziliśmy również Sanktuarium na Świętym Krzyżu. Pozostało nam już tylko zejście do Nowej Słupi, gdzie obok Pielgrzyma zmierzającego na Łysą Górę, spaliśmy w ładnym, wyremontowanym schronisku PTSM.
Czwartego, ostatniego już dnia, nie wychodziliśmy już w góry. Najpierw busem dostaliśmy się do Kielc, skąd pociągiem pojechaliśmy do Warszawy. Na przesiadkę mieliśmy całe 1,5 godziny, więc podeszliśmy pod Pałac Kultury i Nauki oraz skonsumowaliśmy posiłek w Złotych Tarasach. Stąd już bezpośrednio do naszej Wielkopolski.
Przed wyjazdem, Góry Świętokrzyskie, przez niektórych nie były doceniane, jednak zostali oni pozytywnie zaskoczeni malowniczością tras oraz nagromadzeniem turystycznych walorów przyrodniczych i kulturowych.
Mikołaj Majewski