W dniach 12.09.- 15.09.2019 r. grupa 13 turystów - członków i sympatyków Klubu Górskiego „Ornak” w Gnieźnie, uczestniczyła w wyjeździe klubowym do stolicy naszych zachodnich sąsiadów - Berlina. Jednak najpierw, tj. w czwartek, pojechaliśmy do Poczdamu. Zwiedziliśmy tam najpierw park oraz rokokowy Pałac Sanssouci (ziemniaki na grobie Fryderyka Wielkiego nadal leżą) oraz następnie Cecilienhof z ciekawym Muzeum - zobaczyliśmy w jakich warunkach odbywała się przy okrągłym stole w Wielkiej Sali na przełomie lipca i sierpnia 1945 r. słynna konferencja pokojowa i obrady tzw. „wielkiej trójki”, które zadecydowały o losach powojennej Europy, w tym także powojennych granicach naszego kraju. Na dziedzińcu wewnętrznym pałacu, na trawniku, znajduje się od 1945 charakterystyczny kwietnik w kształcie czerwonej gwiazdy, założony przez sowieckich żołnierzy.
Po posiłku w niewielkiej restauracji na pięknej uliczce o ciekawych kamieniczkach, skierowaliśmy się już prosto przez „Most Szpiegów” na rzece Haweli - do Berlina, gdzie nocowaliśmy w przyjemnym hotelu „Azimut”.
A w Berlinie - było co zwiedzać! Dla wygody i szybkości poruszaliśmy się po tym ogromnym mieście, przezornie unikając ewentualnych korków, komunikacją miejską - metrem i autobusami, przy okazji obserwując codzienne życie spieszących się Berlińczyków. Oprowadzała nas sympatyczna, polska przewodniczka - Elżbieta. Doświadczyliśmy też pewnych „niedogodności”, związanych z przechodzącą przez centrum miasta demonstracją, których podobno tu sporo.
W sobotni poranek udaliśmy się najpierw na Alexanderplatz. Po zdobyciu biletów (co często nie jest wcale takie łatwe), chętni wjechali windą na Wieżę Telewizyjną (368 m wysokości), stamtąd podziwialiśmy panoramę Berlina – widoki przy pięknej pogodzie - fantastyczne, na wszystkie strony świata. Niektórzy zdążyli wypić tu kawę.
Potem zobaczyliśmy m.in. duże fragmenty zburzonego w 1989 r. Muru Berlińskiego (skorzystaliśmy z okazji, aby sfotografować się przy fragmencie Muru (Berliner Mauer) ze słynnym pocałunkiem Breżniewa z Honeckerem) i inne ciekawe miejsca, np. nowoczesną dzielnicę rządową (tu mieszka i pracuje Angela Merkel), Bramę Brandenburską, Berliner Dom – ewangelicką katedrę, Fontannę Neptuna, Plac Poczdamski - tu odbywa się słynne Berlinale - Międzynarodowy Festiwal Filmowy oraz nowoczesne Sony Centrum z niesamowitymi świetlnymi iluminacjami. Popatrzyliśmy „z góry” na Zoologischer Garten, najstarszy ogród zoologiczny w Niemczech, złożony w XIX w. przez króla Prus, Fryderyka Wilhelma IV.
Zadumaliśmy się nad miejscem, gdzie zginął w zamachu terrorystycznym w grudniu 2016 roku polski kierowca oraz 11 innych osób. W pobliżu zwiedziliśmy też Kościół Pamięci, zniszczony podczas bombardowania w listopadzie 1943 r., obecnie symbol antywojenny.
Bardzo miło było spędzić trochę czasu w Chocolate Hous na Charlottenstrase 60, obejrzeć prawdziwe cuda i cudeńka z czekolady, podelektować się smakołykami w kawiarence, wzmacniając się przed dalszym zwiedzaniem i uzupełnić zapasy prawdziwej czekolady - przyda się na jesienne wieczory.
Niesamowicie było popatrzeć na istniejącą w centrum Berlina wystawę na temat Powstania Warszawskiego, oglądaną w skupieniu i milczeniu przez wielu obcokrajowców.
Widać było, że wystawa robiła na nich ogromne wrażenie; mieli okazję obejrzeć także dokumentalny film „Miasto Ruin”, obrazujący zniszczoną w 1945 r. i wyludnioną działaniami wojennymi Warszawę - z lotu ptaka. Film ten jest na co dzień wyświetlany w Muzeum Powstania Warszawskiego w Warszawie.
Wrażenie robi też, odsłonięty 10 maja 2005 r., zbudowany z 2711 bloków - steli, najwyższe liczą ok. 4,7 m wysokości - Pomnik Pomordowanych Żydów Europy, utworzony w formie swego rodzaju labiryntu, potęgującego wrażenia.
Ale „wisienką na torcie” w sobotni wieczór, było wieczorne zwiedzanie Reichstagu, do którego dostaliśmy się po przejściu kontroli, niczym na lotnisku (nie bez pewnych przygód), ale – rzeczywiście warto było, wrażenia niezapomniane!
Po opuszczeniu Reichstagu jeszcze jedna atrakcja – ciekawa, wieczorna prezentacja multimedialna wyświetlana na wolnym powietrzu, tuż nad rzeką Szprewą na ogromnym ekranie, na tematy historyczne, którą oglądaliśmy siedząc na schodach.
W niedzielny poranek postanowiliśmy popływać łodzią i odbyć rejs po Szprewie i z tej perspektywy popatrzeć jeszcze raz na zabytki, utrwalając wszystkie wrażenia.
Berlin opuściliśmy przejeżdżając przez Charlie Checkpoint – miejsce, gdzie w okresie „zimnej wojny” znajdowało się jedno z najbardziej znanych przejść granicznych miedzy NRD a Berlinem Zachodnim. Zatrzymaliśmy się tu na chwilę, aby zrobić pamiątkowe zdjęcie.
Po przekroczeniu niemiecko – polskiej granicy zatrzymaliśmy się jeszcze raz, tym razem w Świebodzinie, gdzie podziwialiśmy 36–metrową, żelbetową figurę Chrystusa Króla.
Pogoda dopisała, pełni wrażeń, do Gniezna wróciliśmy szczęśliwie i w dobrych nastrojach wieczorem, w niedzielę. Szczęśliwie i sprawnie przewiózł nas tam i z powrotem sympatyczny kierowca, p. Sławek, któremu bardzo dziękujemy!
Atrakcji było co niemiara. Okazało się, że warto wracać do Berlina, bo to miasto nie tak odległe, a naprawdę ciekawe, wielokulturowe i pełne atrakcji turystycznych oraz historycznych. Warto np. udać się do znajdujących się tu licznie różnych muzeów, np. Muzeum Egipskiego. Ale to już następnym razem.
Wycieczkę przygotował i zorganizował kolega Adam Rydlewicz, któremu serdecznie dziękujemy i liczymy na więcej (może po Moskwie i Berlinie - też Praga będzie.
Opis: Krystyna Sarnowska
Zdjęcia: Adam Rydlewicz