W dniach 03.02 - 04.02.2018 r. odbyła się kolejna, tj. VII wycieczka z cyklu „Ornak i Militaria”, zorganizowana przez Klub Górski „Ornak” im. Ks. Tadeusza Hanelta w Gnieźnie. Uczestniczyło w niej łącznie 21 osób.
Wyjazd rozpoczął się w sobotni poranek, z miejsca zbiorki udaliśmy się busem i jednym autem osobowym na północ, w kierunku województwa zachodniopomorskiego.
Miejscem docelowym był tego dnia - Połczyn Zdrój - miejscowość letniskowa i uzdrowiskowa. Po dojechaniu w te okolice, zwiedzanie rozpoczęliśmy jednak od „wisienki na torcie”, którą było odwiedzenie cmentarza w miejscowości Tychowo w powiecie białogardzkim. A tu właśnie znajduje się niebagatelna atrakcja - TRYGŁAW - eratyk a inaczej mówiąc - największy głaz narzutowy w Polsce, o obwodzie ok. 50 m i wysokości 7,8 m - niektórzy wdrapali się na sam szczyt. Po pamiątkowej sesji fotograficznej, z Tychowa udaliśmy się dalej do miejsca owianego wielką tajemnicą - do PODBORSKA. Znajduje się tu Muzeum Zimnej Wojny – Magazyn Amunicji Atomowej, który funkcjonował tu, ukryty w głębokim lesie, pod przykrywką, mocno zamaskowany, np. specjalnymi siatkami maskującymi - przez kilkadziesiąt lat - bo od końca lat sześćdziesiątych XX w do roku 1993. I okazało się, że głowice atomowe, w co wielu nadal wątpi – były tu faktycznie przechowywane.
Przed zwiedzaniem przywitali się z nami niezwyczajnie ubrani (umundurowani) i... co tu kryć - uzbrojeni - gospodarze tego miejsca i omawiający dla nas historyczne fakty przewodnik, p. Łukasz. Przeszliśmy z nimi, pod eskortą, przez las betonową drogą, po której kiedyś jeździły wielkie samochody z głowicami nuklearnymi (przygotowywanymi do ew. ataku na państwa zachodnie) - ok. 4 km.
Po dotarciu na miejsce mieliśmy okazję zwiedzić ten tajny bunkier i magazyn oraz usłyszeć historię tego miejsca. Dodać trzeba, że dwa pozostałe radzieckie składy broni atomowej na terenie Polski znajdowały się w Brzeźnicy Kolonii i Templewie; był to teren eksterytorialny, wyłączony spod kontroli ze strony władz polskich. Jak się okazało, schrony te zostały zbudowane przez Polaków i za polskie pieniądze, które nigdy nie zostały Polsce zwrócone. Takie czasy. Dowiedzieliśmy się też dlaczego miejscowi do dziś nie zbierają... grzybów w okolicznych lasach (skażenie terenu radzieckim paliwem lotniczym, o czym przyjezdni często po prostu nic nie wiedzą).
A że zimową porą, jak to zwykle bywa, ciepło nie było, po zwiedzaniu z radością ogrzaliśmy się przy ognisku, gdzie upiekliśmy także przygotowane specjalnie dla nas kiełbaski. Była to miła niespodzianka – trafiona po prostu w dziesiątkę. A, że to wyjazd militarny, więc i tym razem, była (nie pierwsza zresztą) okazja dla chętnych, do bezpośredniego zaznajomienia się z bronią palną (!).
W Podborsku, we wsi, odwiedziliśmy jeszcze na chwilę znajdujący się przed budynkiem stacji kolejowej pomnik ku czci 10.000,00 jeńców wojennych - amerykańskich i koalicji antyhitlerowskiej, udających się stąd do niewoli - do obozu LUFT IV w okolice Podborska. Byli to zestrzeleni lotnicy alianccy, a obóz istniał od maja 1944 r. do lutego 1945 r.
Pełni wrażeń i nowej wiedzy historycznej udaliśmy się już prosto do Połczyna Zdroju, do miejsca naszego zakwaterowania, w Schronisku Młodzieżowym w Borkowie.
Na godz. 16.00 zaplanowany był obiad w jednej z miejscowych, uzdrowiskowych restauracji. Po obiedzie - oczywiście spacer po pięknie ośnieżonym, pagórkowatym Parku Zdrojowym, przeplatany zaglądaniem do restauracyjnych telewizorów, aby dowiedzieć się, jak idą naszym skoki w Willingen - byliśmy bardzo zadowoleni z wyników.
Wieczór nie skończył się jednak, bo zostaliśmy w sanatoryjnej restauracji na miły wieczorek integracyjny, na tańcach, aby poczuć uzdrowiskową atmosferę. W końcu to karnawał i trzeba się było... rozerwać po tych trudnych tematach.
Do Borkowa wróciliśmy wszyscy razem nocnym rajdem, w zimowej scenerii, pieszo ponad dwa kilometry.
Rankiem, po pysznym śniadaniu, znów skorzystaliśmy z możliwości spaceru - z Borkowa do Połczyna, po pięknych zdrojowych ścieżkach, a o historii oraz miejscowych atrakcjach opowiadała nam tym razem - bywała w świecie, nasza koleżanka Ula W. – dziękujemy!
W niedzielę czekały nas jeszcze trzy ciekawe miejsca.
Najpierw przemierzając malowniczy obszar tzw. Szwajcarii Połczyńskiej - zatrzymaliśmy się przy warownym, gotyckim zamku DRAHIM, zbudowanym w XIV w. przez joannitów w STARYM DRAWSKU, na przesmyku pomiędzy dwoma jeziorami - Drawsko i Żerdno. Nikt nie zdecydował się na oferowane tam... tortury, prawdopodobnie... rodem jeszcze ze Średniowiecza.
Sfotografowaliśmy się za to chętnie nad Jeziorem Drawsko – a jest to drugie po Jez. Hańcza, najgłębsze jezioro w Polsce.
Następnie odwiedziliśmy cmentarz wojenny z II Wojny Światowej - z 1945 r. w Wałczu, zapaliliśmy tu dwa symboliczne znicze ku pamięci poległych w zaciętych walkach o Wał Pomorski żołnierzy polskich i radzieckich oraz miejsce zwane Grupą Warowną „Cegielnia” znajdujące się na Wale Pomorskim, po którym oprowadziła nas tym razem miła pani przewodniczka. Przyznać trzeba, że ogrom tych militarnych budowli - robi na zwiedzających spore wrażenie.
Po obejrzeniu ekspozycji militarno - fortyfikacyjnej i nabyciu map oraz pamiątek - udaliśmy się w drogę powrotną do Gniezna.
Podsumowując – naprawdę warto zjechać parę kilometrów z utartych szklaków prowadzących zwykle nad morze, aby zobaczyć takie miejsca. Wycieczka bardzo udała się, poznaliśmy znów kawałek polskiej, wcale nie tak odleglej historii i miejsca, o których przez wiele lat, z wyjątkiem kilku wtajemniczonych osób – nie wiedział nikt i które owiane były wielką, pilnie strzeżoną tajemnicą.
Uczestnicy dziękują organizatorom - Sławkowi i Adamowi oraz Eli, za trud przygotowania i przeprowadzenia wycieczki. Atmosfera była wspaniała.
Mieliśmy wprawdzie w tym roku pojechać do Powidza, ale przecież tam – każdy może udać się z Gniezna samodzielnie i indywidualnie, no... choćby rowerkiem (do czego serdecznie zachęcam)!
A za rok - kolejna ciekawa wycieczka z cyklu „Ornak i Militaria” , a dokąd - to jeszcze tajemnica. Do zobaczenia!
Opis: Krystyna S.
Zdjęcia: Sławomir S.