W pierwszą wiosenną tego roku niedzielę, 25 marca br., odbył się Rajd Pamięci naszych klubowych Kolegów – Włodka (już 10. rocznica) i Janka (1. rocznica), którzy odeszli na Wieczną Wędrówkę.
Spotkaliśmy się rankiem „koło samolotu” - na rogu ul. Słowackiego i Roosevelta. Zeszło się nas dwanaście osób, trzynasta koleżanka dogoniła nas już w trakcie drogi.
Celem Rajdu było wspomnienie naszych dwóch znamienitych Kolegów, których nie ma już pośród nas, ale ciągle są w naszej pamięci i w naszych myślach.
Wspomnieniom nie było końca, tym smutnym, ale i tym wesołym, bardzo często związanym z górskimi wędrówkami.
Maszerowało się raźnie, chociaż po skręceniu w lewo w drogę gruntową za dawnymi „Trzema Mostami”, następnie szliśmy polem, gdzie podobno „kiedyś była droga”, ale teraz okazało się że to mocno podmokły teren, poprzecinany rowami melioracyjnymi. Stąd rajd stał się rajdem z przeszkodami, zresztą - ku zadowoleniu większości uczestników!
Wystraszyliśmy się trochę (nie dając tego po sobie poznać), bo ruszył za nami jeździec na wierzchowcu, myśleli co niektórzy, że dostaniemy zaraz reprymendę za chodzenie po nie swoim polu. Ale okazało się, że jeździec, na koniu o pięknym imieniu „Lord”, też wybrał się na Rajd, tyle że konny, bo pogoda była piękna tego poranka – i inni też to zauważyli.
Ucięliśmy sobie sympatyczną pogawędkę oraz zrobiliśmy sesję fotograficzną.
Tak przerywając co chwilę wędrówkę na wspomnienia, którymi dzielili się wszyscy uczestnicy, doszliśmy do Jankowa Dolnego. A tu niespodzianka, wewnątrz „Gościńca w Dolinie” czekały na nas jeszcze łącznie cztery osoby - koleżanki i koledzy, którzy dostali się tu z Gniezna rowerami lub innym sposobem.
Tu, przy kawie oraz tradycyjnym posiłku, odczytaliśmy noty biograficzne naszych Kolegów, oglądaliśmy zdjęcia z górskich wypraw i rajdów, na których byli z nami Janek i Włodek. Przejrzeliśmy też Kroniki z kilku wypraw z cyklu „Korona Europy”, w których obaj uczestniczyli i które 10 lat temu przekazał nam kol. Włodek - tak „ku pamięci”, jak to sam określił. I bardzo miło było powspominać!
A zdobywali wtedy takie szczyty jak choćby: Mont Blanc, Corno Grande (Apeniny), Marmolada (Dolomity) Gran Paradiso czy Ben Nevis (Szkocja)!
Tu chcę zacytować kilka strof wiersza, który napisał (wszechstronnie uzdolniony, jak widać) Włodek, po zejściu z Ben Nevis:
Ciągle pada, ale to mnie wcale nie obchodzi,
Patrzę, żeby tylko nie zejść z drogi
Jak na skrzydłach do obozu niosą nogi,Nagle słońce wychyliło swe oblicze gdzieś zza chmury,
W całej krasie z mgły wyjrzały piękne góry,
I jeziorko z gładką taflą, cud naturyJuż nie pada, blaskiem słońca rozświetliły się niebiosa,
Przestał padać gęsty deszcz i siec z ukosa,
Wsiąka woda już nie błyszczy niby rosa.
A dlaczego Włodek tak mocno zmókł wtedy, w czasie tamtej (samotnej) górskiej wędrówki, dowiedzieli się wszyscy uczestnicy Rajdu.
W Kronikach można się też było zapoznać np. z dowcipami, które w dobrych chwilach chętnie serwował na kiedyś kol. Janek (miłośnik i wielki znawca dobrej muzyki), że zacytuję tylko jeden, znaleziony:
„Wchodzi spóźniona pani do Filharmonii, „co grają”, pyta. Piątą Symfonię Beethovena.
Już piątą? Ale się spóźniłam...”
Przyjaźnie z Jankiem i Włodkiem i chwile (a czasami nawet tygodnie w górach) spędzone z nimi są częścią naszych pięknych przeżyć i wspomnień. Dlatego i Oni na zawsze są i pozostaną w naszej pamięci.
Do Gniezna część uczestników wróciła samochodami, pięć osób postanowiło jednak iść dalej – do końca - pieszo.
Przeszliśmy łącznie ok. 13 km. na trasie: Gniezno – Jankowo Dolne – Gniezno.
Serdeczne podziękowania dla wszystkich uczestników Rajdu za wspaniałą atmosferę. Do zobaczenia na kolejnym klubowym rajdzie.
Opis: Krystyna S.
Zdjęcia: Sławomir S.